Korony kołyszących się drzew…
pustka dźwięku…
szelest malujących się myśli…
bezmiar powiewu…
stojąc na progu mojego jestestwa…
stojąc w obliczu mych wspomnień…
czując spływające krople deszczu
muskające moją twarz…
za moimi plecami jest masa drzwi…
lecz już ich nie widzę….
są za mną…
teraz patrzę w otchłań…
nieprzeniknioną ciemność mojego serca…
…
żadne pytanie, już nie jest istotne…
żadne marzenie z lat dziecięcych, już nie istnieje…
jestem tylko ja i ty…
rozbieram cię na części…
aby zrozumieć…
aby poznać system działania…
dalej nie rozumiem…
lecz może mrok będzie mi przychylny…
może cień odkryje prawdę…
aby zrozumieć psychopatę
czy trzeba się nim stać?
czy kardiolog musi być chory aby móc leczyć?
lecz innej drogi poznania cie, już nie widzę…
a może zawsze byłeś mną?
a ja byłam tobą…
może łączy nas więcej niż tylko dotyk…
może…
…
Mrok rozsuwa zasłonę wszelkiego odczucia…
pustka i głucha cisza…
tyle zostało…
patrzę znów w twe oczy…
znów słyszę twój metaliczny głos…
niczym sztylet przeszywasz moje myśli…
niczym choroba zatruwasz moją głowę…
Może przerysowałam cię w mej głowie…
może sama uczyniłam z ciebie potwora…
może się mylę…
…
Dziś słucham twoich zarzutów…
znam je na pamięć,
lecz dziś zdają mi się nieprecyzyjne…
ogólne…
nic nie wyrażające…
znów rozważam winę…
znów rozważam motyw…
nie widzę go w sobie…
ale nie widzę go również w tobie…
…
kim jesteś?
szukam odpowiedzi…
bardziej od ciebie nienawidzę siebie…
lecz jednak znajduję w sobie tą emocje do ciebie…
chciałam się jej pozbyć…
liczyłam, że wtedy przestanie mi zależeć…
odkrywam, że stałeś się nieodłączną częścią mnie…
…
Zalała mnie fala mroku…
czuję teksturę ciepła i zimna…
czuje drżenie moich mięśni…
Cień zmienia te obrazy…
Wyczuwam że zaprasza mnie w podróż…
lecz jak uargumentować zniknięcie
gdy ludzie odkryją, że stoi przed nimi tylko truchło….
pustka dźwięku…
szelest malujących się myśli…
bezmiar powiewu…
stojąc na progu mojego jestestwa…
stojąc w obliczu mych wspomnień…
czując spływające krople deszczu
muskające moją twarz…
za moimi plecami jest masa drzwi…
lecz już ich nie widzę….
są za mną…
teraz patrzę w otchłań…
nieprzeniknioną ciemność mojego serca…
…
żadne pytanie, już nie jest istotne…
żadne marzenie z lat dziecięcych, już nie istnieje…
jestem tylko ja i ty…
rozbieram cię na części…
aby zrozumieć…
aby poznać system działania…
dalej nie rozumiem…
lecz może mrok będzie mi przychylny…
może cień odkryje prawdę…
aby zrozumieć psychopatę
czy trzeba się nim stać?
czy kardiolog musi być chory aby móc leczyć?
lecz innej drogi poznania cie, już nie widzę…
a może zawsze byłeś mną?
a ja byłam tobą…
może łączy nas więcej niż tylko dotyk…
może…
…
Mrok rozsuwa zasłonę wszelkiego odczucia…
pustka i głucha cisza…
tyle zostało…
patrzę znów w twe oczy…
znów słyszę twój metaliczny głos…
niczym sztylet przeszywasz moje myśli…
niczym choroba zatruwasz moją głowę…
Może przerysowałam cię w mej głowie…
może sama uczyniłam z ciebie potwora…
może się mylę…
…
Dziś słucham twoich zarzutów…
znam je na pamięć,
lecz dziś zdają mi się nieprecyzyjne…
ogólne…
nic nie wyrażające…
znów rozważam winę…
znów rozważam motyw…
nie widzę go w sobie…
ale nie widzę go również w tobie…
…
kim jesteś?
szukam odpowiedzi…
bardziej od ciebie nienawidzę siebie…
lecz jednak znajduję w sobie tą emocje do ciebie…
chciałam się jej pozbyć…
liczyłam, że wtedy przestanie mi zależeć…
odkrywam, że stałeś się nieodłączną częścią mnie…
…
Zalała mnie fala mroku…
czuję teksturę ciepła i zimna…
czuje drżenie moich mięśni…
Cień zmienia te obrazy…
Wyczuwam że zaprasza mnie w podróż…
lecz jak uargumentować zniknięcie
gdy ludzie odkryją, że stoi przed nimi tylko truchło….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz