,, Najbardziej przerażającą rzeczą jest całkowita akceptacja samego siebie. " Carl Gustav Jung, szwajcarski psychiatra i psycholog.
Szczyt...
Znam wiele dróg…
znam dobro i zło…
znam Boga…
i znam nieprzyjaciela ludzkości…
wiem wiele…
a dalej popełniam błędy…
…
znam wiele dróg…
znam drogi ludzi dookoła mnie…
widziałam ich wzloty i upadki…
moja głowa przepełniona jest ludźmi…
ich emocjami i przeżyciami…
…
Pomimo tego, że umiem przewidzieć
przyszłość i teraźniejszość decyzji ludzkich,
dalej nie rozumiem, czemu…
dalej nie czaje ich motywacji…
dalej nie wiem jak podejmują decyzje…
…
Wiem, czym jest milczenie…
wiem, czym jest krzyk…
wiem, czym jest samotność i jak ją ukryć…
widziałam to, w tak wielu ludziach…
widziałam ich ból!
…
A co widziałam w sobie?
…
Po raz kolejny …
jestem trupem…
po raz kolejny …
odcięłam wszystko …
…
Wspinam się na swój szczyt pustki…
szukam nie tego, co powinnam…
zapycham się ludźmi, aby nie widzieć siebie…
…
Może właśnie tego chce ode mnie Bóg…
Abym stawiła czoła samej sobie…
…
Wnioski, jakie wyciągam z obserwacji…
to, co widziałam u innych …
sama nie podołam…
chociaż bardzo chciałabym …….
znam dobro i zło…
znam Boga…
i znam nieprzyjaciela ludzkości…
wiem wiele…
a dalej popełniam błędy…
…
znam wiele dróg…
znam drogi ludzi dookoła mnie…
widziałam ich wzloty i upadki…
moja głowa przepełniona jest ludźmi…
ich emocjami i przeżyciami…
…
Pomimo tego, że umiem przewidzieć
przyszłość i teraźniejszość decyzji ludzkich,
dalej nie rozumiem, czemu…
dalej nie czaje ich motywacji…
dalej nie wiem jak podejmują decyzje…
…
Wiem, czym jest milczenie…
wiem, czym jest krzyk…
wiem, czym jest samotność i jak ją ukryć…
widziałam to, w tak wielu ludziach…
widziałam ich ból!
…
A co widziałam w sobie?
…
Po raz kolejny …
jestem trupem…
po raz kolejny …
odcięłam wszystko …
…
Wspinam się na swój szczyt pustki…
szukam nie tego, co powinnam…
zapycham się ludźmi, aby nie widzieć siebie…
…
Może właśnie tego chce ode mnie Bóg…
Abym stawiła czoła samej sobie…
…
Wnioski, jakie wyciągam z obserwacji…
to, co widziałam u innych …
sama nie podołam…
chociaż bardzo chciałabym …….
Dorosłość...
Kiedy byłam dzieckiem
wszystko wokół tak ciekawe…
Kiedy byłam dzieckiem
wszystko miało inną barwę…
Kiedy byłam dzieckiem….
…
Dzieckiem już nie jestem…
Wszystko wokół jest zagadką,
dalej pragnę wiedzieć więcej,
lecz ostrożnie sprawdzam bodźce
jakie ciągle walą we mnie…
Barwy świata jakieś obce…
jakieś szare smętne, ciągle…
…
Jako dziecko chciałam wiele…
ten altruizm, ta nadzieja…
Jako dziecko wciąż marzyłam
i szukałam ciągłych celów…
…
Dziecko znikło…
Przyszedł człowiek…
nie dojrzały, chaotyczny…
dalej szukam tej nadziei…
dalej pragnę dobra wokół…
lecz już cena ma znaczenie…
cel jest ważny…
lecz bez ofiar i kalectwa…
…
Dziecko słabym było stworem…
wiec stworzyłam dużą zbroje…
strój człowieka dorosłego…
dalej mieszka wewnątrz zbroi…
Dalej słabe…
Dalej ufne…
głupi bachor wciąż z nadzieją…
…
Kiedyś byłam dzieckiem…
Dalej jestem dzieckiem…
dalej głupim…
dalej wiernym…
dalej słabym nieporadnym…
….
Kiedyś będę duża…
tak dorosła i dojrzała…
Kiedyś taka będę…
Dzisiaj jestem…
Tu i teraz….
Sen...
Marze o tym, aby zasnąć…
aby pospać i odpocząć…
marze wściekle o wytchnieniu…
jakieś tapsy, coś tam sypiam…
lecz za mało…
zbyt nie pewnie…
zbyt nerwowo ….
Ciało krzyczy w fazach sennych…
ciało z drżeniem się wybudza…
oddech ciężki…
tak bolesny…
marze pospać, tak bezpiecznie…
…
Ile lat, ta katorga nocna trwa…
aż mi przykro…
pragnę tylko gdzieś odpocząć…
a sny dzikie i bolesne gnębią serce utrudzone…
umysł w sennych mych obrazach
pokazuje prawdę duszy…
każdy problem, czy niepewność…
każdy koszmar, me kalectwo…
…
Marze o tym…
aby kiedyś wstać o świcie…
rześkim, wolnym i wyspanych…
…
Marze o tym…
Jak to zrobić?
Niewolnik....
Znowu wiele tu się dzieje…
szóstka z hukiem powróciła…
coś się stało…
doszły jakieś elementy…
cos się burzy…
coś dostrzegam…
mury wielkie…
dwa obozy we mnie walczą…
ta powinność, wdzięczność, miłość…
drugi obóz smutny, wściekły…
pełen żalu…
więc po której stronie stanąć?
jaki wybór dziś dokonać…
czuje opór w własnym sercu…
nie potrafię od nich odejść…
tak jak nie potrafię widzieć siebie
bez zderzenia z mym potwornym właścicielem...
…
Jego własność…
tym tu jestem…
nic nie dzieje się bez niego…
nie potrafię nawet spojrzeć na swe ręce,
bez opinii mego pana…
jestem tym, czym mnie stworzył…
ukształtował…
wyhodował…
…
więc po której stronie stanąć?
jaki wybór dziś dokonać…
czuje opór w własnym sercu…
nie potrafię od nich odejść…
tak jak nie potrafię widzieć siebie
bez zderzenia z mym potwornym właścicielem...
…
Jego własność…
tym tu jestem…
nic nie dzieje się bez niego…
nie potrafię nawet spojrzeć na swe ręce,
bez opinii mego pana…
jestem tym, czym mnie stworzył…
ukształtował…
wyhodował…
…
Moje myśli błądzą wokół…
wyłączają i włączają się bezwiednie…
coś się łamie…
nie wiem, co…
nie wiem jak…
śmiech mój chłodny…
tak nerwowy…
osiem lat już go nie słyszałam…
A od sześciu o nim prawie zapomniałam…
cofam się w swych zachowaniach…
w swych reakcjach i doznaniach…
…
wyłączają i włączają się bezwiednie…
coś się łamie…
nie wiem, co…
nie wiem jak…
śmiech mój chłodny…
tak nerwowy…
osiem lat już go nie słyszałam…
A od sześciu o nim prawie zapomniałam…
cofam się w swych zachowaniach…
w swych reakcjach i doznaniach…
…
znów przegrywam…
musze znowu coś uczynić…
coś, co w pionie mnie ustawi…
…
Ta świadomość…
jestem nim…
on jest mną…
jestem bestią i przestępcą…
musze znowu coś uczynić…
coś, co w pionie mnie ustawi…
…
Ta świadomość…
jestem nim…
on jest mną…
jestem bestią i przestępcą…
jestem stworem…
posklejanym z ludzkich
twarzy i odruchów…
nie posiadam chyba nic…
tylko pustkę…
posklejanym z ludzkich
twarzy i odruchów…
nie posiadam chyba nic…
tylko pustkę…
Pomórz Boże…
tonę w morzu, dziurze srogiej,
swych emocji, które chciałam ukryć
w własnym, brudnym, krwawym sercu…
swych emocji, które chciałam ukryć
w własnym, brudnym, krwawym sercu…
tekst w budowie?
Nie wiem czy coś napisze do tego utworu, ale mega mi się podoba...
I możliwe ze na tym etapie to zostawię…
ale to czuję, to wyraża jakąś część mnie…
Pożegnanie...
Sam na sam…
tylko z tobą…
szkłem przebrzydłym…
pogadajmy…
…
tak masz racje…
trudny tydzień…
teraz wprawdzie jest już lepiej…
pogadajmy?
…
wiesz, co w głowie mi się rodzi…
znasz me plany…
dalej milczysz…
wiec monolog przeprowadzę…
….
Czas rozstania się szykuje…
już decyzja ta zapadła…
to ostatnia nasz randka…
w samotności…
w ciszy głuchej…
Każda droga się rozchodzi…
albo prędzej..
albo później…
dziś ostatni raz flirtuje
z tobą, zimna moja wódko…
to już koniec…
żegnaj gorzki mój kochanku…
każdej nocy mi szeptałeś…
nie pamiętam już momentu,
kiedy głód ten straszy,
nie przepełniał mego wnętrza…
…
wiem…
to będzie…
lecz ty znikniesz
już na dobre…
bez powrotnie…
żegnaj lichy mój kochanku…
będę walczyć z zalotami…
będę bronić się przed tobą…
nie dla siebie…
dla najbliższych…
dla przyszłości…
wstyd, udźwignę…
znajdę sposób…
bardziej miły i korzystny…
żegnaj stary przyjacielu…
jeszcze tylko….
….Zdrowie nasze…
lub też ludzi, którzy dalej walczą z tobą…
tylko z tobą…
szkłem przebrzydłym…
pogadajmy…
…
tak masz racje…
trudny tydzień…
teraz wprawdzie jest już lepiej…
pogadajmy?
…
wiesz, co w głowie mi się rodzi…
znasz me plany…
dalej milczysz…
wiec monolog przeprowadzę…
….
Czas rozstania się szykuje…
już decyzja ta zapadła…
to ostatnia nasz randka…
w samotności…
w ciszy głuchej…
Każda droga się rozchodzi…
albo prędzej..
albo później…
dziś ostatni raz flirtuje
z tobą, zimna moja wódko…
to już koniec…
żegnaj gorzki mój kochanku…
każdej nocy mi szeptałeś…
nie pamiętam już momentu,
kiedy głód ten straszy,
nie przepełniał mego wnętrza…
…
wiem…
to będzie…
lecz ty znikniesz
już na dobre…
bez powrotnie…
żegnaj lichy mój kochanku…
będę walczyć z zalotami…
będę bronić się przed tobą…
nie dla siebie…
dla najbliższych…
dla przyszłości…
wstyd, udźwignę…
znajdę sposób…
bardziej miły i korzystny…
żegnaj stary przyjacielu…
jeszcze tylko….
….Zdrowie nasze…
lub też ludzi, którzy dalej walczą z tobą…
Drążę...
To, co mam…
a raczej, to, co do mnie nie należy…
to, co mam ...
Tylko grzech…
bezwzględnie, należy do mnie…
cały wstyd….
Konsekwencje ….
...
Moje decyzje….
moje wybory….
to moje…
choć bardzo chciałabym
aby moim nie było…
….
Czy ktoś jeszcze wierzy…
we mnie…
w me odczucia…
w me decyzje…
w moje czyny…
….
Alkoholik ze mnie…
znowu pije…
każda skaza
przybliża mnie do kolejnej zagłady…
…
wstyd…
co pod tym?
..
Drążę znowu…
suka…
kurwa…
dziwka…
szmata…
..
Wstyd…
zero…
przedmiot…
popiół…
…
wstyd…
głębiej pragnę się znów dostać…
…
te zapałki…
lutro…
szpetność…
…
głębiej już nie mogę…
nie potrafię…
..
Już zniknęło…
pustka wokół…
już nie czuje…
czym tu jestem…
litry srogie…
procent we krwi…
jeszcze wygram…
obiecuje..
Boże ratuj…
Miriam wspomóż…
wszystko w Tobie pozostawiam…
jestem …
wiesz jedyna…
i oddajesz, Temu Jedynemu…
…
znacie prawdę…
uratujcie…
nim kolejny raz odpłynę…
w ciemną otchłań mego wnętrza…
w ciszy srogiej, przeklinając swoje słowa…
5. Przemyślenia na dziś.../ Ból...
Uczucie jak każde inne…
lecz niezwykłe i inne…
Każdy człowiek ma je na wyłączność…
najbardziej intymne uczucie…
niezwykłe…
Nikt nie chce się z nim dzielić
i przezywa je w odosobnieniu…
nikt nie pokazuje go
i nie pozwala go dotknąć…
Ból…
najbardziej intymne i osobiste uczucie człowieka…
…
jak walczyć z tym uczuciem?
Jak ludzkość z nim walczy?
Nie dopuszając nawet iskry światła do niego…
jak?
…
Uczucie skrywane w ciemność
nie dozna oczyszczenia…
to tak jak z kłamstwem…
jeśli się go nie pokaże nie ujawni,
nie można go zweryfikować i oczyścić…
…
I tak trwa ból z ciemnością…
ukryte, schowane w milczeniu…
I trwać będą stulecia do puki
człowiek nie pozwoli go ukoić,
wyleczyć, oświetlić…..
lecz niezwykłe i inne…
Każdy człowiek ma je na wyłączność…
najbardziej intymne uczucie…
niezwykłe…
Nikt nie chce się z nim dzielić
i przezywa je w odosobnieniu…
nikt nie pokazuje go
i nie pozwala go dotknąć…
Ból…
najbardziej intymne i osobiste uczucie człowieka…
…
jak walczyć z tym uczuciem?
Jak ludzkość z nim walczy?
Nie dopuszając nawet iskry światła do niego…
jak?
…
Uczucie skrywane w ciemność
nie dozna oczyszczenia…
to tak jak z kłamstwem…
jeśli się go nie pokaże nie ujawni,
nie można go zweryfikować i oczyścić…
…
I tak trwa ból z ciemnością…
ukryte, schowane w milczeniu…
I trwać będą stulecia do puki
człowiek nie pozwoli go ukoić,
wyleczyć, oświetlić…..
Sam...
Robisz wiele…
ponad standard…
walczysz wściekle,
niczym zwierzę…
kochasz mocno bez pamięci
nie próbując widzieć śmierci…
…
Robisz wiele…
ponad standard…
Krzyczysz głośno,
aż do zdarcia swego gardła…
patrzysz głębiej, tak aż dusze już dostrzegasz…
myślisz wiele,
niczym wódz przed ciężką bitwa…
…
Robisz wiele…
ponad standard…
….
co zostaje ci z wszystkiego?
Ile możesz tak to ciągnąć?
ile siły ci zostanie?
co zostaje w nocnym szale?
…
Przestań robić…
Przestań myśleć…
Przestań wszystko kontrolować…
…
puść…
pozostaw…
koniec walki…
pozwól Jemu w końcu działać….
Sam się nigdy tu nie zbawisz…
już Ktoś Inny cię wyręczył…
…
Dalej…
…
Robisz ciągle tyle samo…
Ponad standard nieustannie…
lecz efektów wciąż nie widzisz…
rób, co zechcesz… próbuj dalej…
ale w ciszy twego serca pozostanie
głucha ciemność…
Taka pycha i oszustwo
będzie niszczyć wszystko wokół
co stworzyłeś w trudnym życiu…
Będzie niszczyć bo jest sama,
bez tej siły i potęgi jaką daje
Sam Bóg wielki….
ponad standard…
walczysz wściekle,
niczym zwierzę…
kochasz mocno bez pamięci
nie próbując widzieć śmierci…
…
Robisz wiele…
ponad standard…
Krzyczysz głośno,
aż do zdarcia swego gardła…
patrzysz głębiej, tak aż dusze już dostrzegasz…
myślisz wiele,
niczym wódz przed ciężką bitwa…
…
Robisz wiele…
ponad standard…
….
co zostaje ci z wszystkiego?
Ile możesz tak to ciągnąć?
ile siły ci zostanie?
co zostaje w nocnym szale?
…
Przestań robić…
Przestań myśleć…
Przestań wszystko kontrolować…
…
puść…
pozostaw…
koniec walki…
pozwól Jemu w końcu działać….
Sam się nigdy tu nie zbawisz…
już Ktoś Inny cię wyręczył…
…
Dalej…
…
Robisz ciągle tyle samo…
Ponad standard nieustannie…
lecz efektów wciąż nie widzisz…
rób, co zechcesz… próbuj dalej…
ale w ciszy twego serca pozostanie
głucha ciemność…
Taka pycha i oszustwo
będzie niszczyć wszystko wokół
co stworzyłeś w trudnym życiu…
Będzie niszczyć bo jest sama,
bez tej siły i potęgi jaką daje
Sam Bóg wielki….
Nowe Eskapady...
Znowu przegrałam...
Po raz kolejny poległam…
Kim jestem…?
Jednym z upadłych…
człowiekiem bez serca i uczuć…
dziś znów je zabijam, cichą nocą…
nie umiem …
nie potrafię walczyć…
…
Zabij mnie, abym pokonała ból i słabość…
zabij abym nie czuła wstydu…
po raz kolejny…
uciekam.. W dal nieśnieżną…
uciekam od uczuć i emocji…
od twierdzy…
Boże ratuj…
nie mam już sił…
ale dalej stoję przed Tobą…
co mam robić…
….
Alkohol już we krwi…
idę w miasto…
żądając czyjejś krwi…
Po raz kolejny poległam…
Kim jestem…?
Jednym z upadłych…
człowiekiem bez serca i uczuć…
dziś znów je zabijam, cichą nocą…
nie umiem …
nie potrafię walczyć…
…
Zabij mnie, abym pokonała ból i słabość…
zabij abym nie czuła wstydu…
po raz kolejny…
uciekam.. W dal nieśnieżną…
uciekam od uczuć i emocji…
od twierdzy…
Boże ratuj…
nie mam już sił…
ale dalej stoję przed Tobą…
co mam robić…
….
Alkohol już we krwi…
idę w miasto…
żądając czyjejś krwi…
Żądam..
Aby swój własny ból zagłuszyć..
Ratuj…
Idę…
cicha ciemna noc…
tak kojąca…
ukochana…
I do cna zabijająca moje własne ciche ja….
Ratuj…
Idę…
cicha ciemna noc…
tak kojąca…
ukochana…
I do cna zabijająca moje własne ciche ja….
Pewien człowiek...
Był sobie człowiek…
miał wiele ludzi dookoła…
miał bliskich…
miał przyjaciół…
Prawie zawsze się uśmiechał…
…
Lecz smutek nie był mu obcy…
znał go …
odczuwał…
Ale pryz ludziach dalej się uśmiechał…
…
Ów ten człowiek miał wiele wad…
potrafił kochać…
ale i nienawidzić…
był samotny, mimo że nie był sam…
miał wiele ludzi dookoła…
miał bliskich…
miał przyjaciół…
Prawie zawsze się uśmiechał…
…
Lecz smutek nie był mu obcy…
znał go …
odczuwał…
Ale pryz ludziach dalej się uśmiechał…
…
Ów ten człowiek miał wiele wad…
potrafił kochać…
ale i nienawidzić…
był samotny, mimo że nie był sam…
…
Człowiek jak każdy inny…
czuł tak samo jak inni…
może gorzej sobie radził z przezywaniem…
a może mimo wszystko za bardzo się na tym skupiał….
…
Był sobie człowiek,
który widział w ludziach dobro…
mimo, że nie widział tego w sobie…
Nie mógł przestrzegać zasady,
kochaj bliźniego swego jak siebie samego…
bo siebie nie kochał…
…
Taki to człowiek umarł…
a raczej umiera codziennie…
Nie realnie…
Tam wewnętrznie…
Człowiek jak każdy inny…
czuł tak samo jak inni…
może gorzej sobie radził z przezywaniem…
a może mimo wszystko za bardzo się na tym skupiał….
…
Był sobie człowiek,
który widział w ludziach dobro…
mimo, że nie widział tego w sobie…
Nie mógł przestrzegać zasady,
kochaj bliźniego swego jak siebie samego…
bo siebie nie kochał…
…
Taki to człowiek umarł…
a raczej umiera codziennie…
Nie realnie…
Tam wewnętrznie…
Upadki....
Uczucie, które chyba każdy odczuł….
Siła, którą każdy posmakował…
nie znam człowieka,
który by się z tym nie zmierzył…
Chyba, że każdy, kogo znam
jest wypaczony i poraniony…
Nasze prywatnie bagienko…
Nasze intymne spotkanie z trudnościami…
Nasze własne…
…
Jedni wołają o pomoc wprost…
inni przez zagrywki, manipulacje…
jeszcze inni przez milczenie i bezczynność…
…
ale każdy wola….
nawet ja …
Mimo, że wypieram się i bronie przed tym…
że tak właśnie jest…
Tez mam swoją formę…
prawdy nie oszukam….
też często wołam o pomoc
na swój dziwny
i specyficzny sposób…
Często dopiero po czasie
to sobie uświadamiam…
jest mi głupio…
zwyczajnie w świecie lipa…
bo przecież dam rade sama…
….
Każdy z nas to przerobił…
Przerabia…
Będzie przerabiał…
…
Ja jestem uparta…
dalej będę próbować sama,
wzbraniając się przed każdym…
Ale tez wiem że do pewnego momentu…
bo kiedy huknie się w ziemie..
i połamie się w człowieku wszystko….
Kiedy już nie mamy nawet siły
krzyczeć, szeptać o pomoc…
Wtedy nawet ja człowiek
tak dumny, pyszny i „twardy”…
nie mam wyjścia…
i proszę ludzi o pomoc…
Dziś wspominam te swoje prywatne…
intymne i własne przeżycia…
I zbliża się czas roztrzaskania……….
Siła, którą każdy posmakował…
nie znam człowieka,
który by się z tym nie zmierzył…
Chyba, że każdy, kogo znam
jest wypaczony i poraniony…
Nasze prywatnie bagienko…
Nasze intymne spotkanie z trudnościami…
Nasze własne…
…
Jedni wołają o pomoc wprost…
inni przez zagrywki, manipulacje…
jeszcze inni przez milczenie i bezczynność…
…
ale każdy wola….
nawet ja …
Mimo, że wypieram się i bronie przed tym…
że tak właśnie jest…
Tez mam swoją formę…
prawdy nie oszukam….
też często wołam o pomoc
na swój dziwny
i specyficzny sposób…
Często dopiero po czasie
to sobie uświadamiam…
jest mi głupio…
zwyczajnie w świecie lipa…
bo przecież dam rade sama…
….
Każdy z nas to przerobił…
Przerabia…
Będzie przerabiał…
…
Ja jestem uparta…
dalej będę próbować sama,
wzbraniając się przed każdym…
Ale tez wiem że do pewnego momentu…
bo kiedy huknie się w ziemie..
i połamie się w człowieku wszystko….
Kiedy już nie mamy nawet siły
krzyczeć, szeptać o pomoc…
Wtedy nawet ja człowiek
tak dumny, pyszny i „twardy”…
nie mam wyjścia…
i proszę ludzi o pomoc…
Dziś wspominam te swoje prywatne…
intymne i własne przeżycia…
I zbliża się czas roztrzaskania……….
to my...
Ludzie czują ból…
Ludzie czują niemoc…
Ludzie generalnie odczuwają wiele negatywnych emocji…
A raczej na nich się skupiają…
Ja skupiam się na dobrych…
Za dnia rzecz jasna…
bo kiedy przychodzi noc…
Ciężko odnaleźć coś dobrego…
Ludzie czują niemoc…
Ludzie generalnie odczuwają wiele negatywnych emocji…
A raczej na nich się skupiają…
Ja skupiam się na dobrych…
Za dnia rzecz jasna…
bo kiedy przychodzi noc…
Ciężko odnaleźć coś dobrego…
Kiedy świat cichnie
i przestajesz słyszeć jego głos
pojawia się ona…
Cisza...
i przestajesz słyszeć jego głos
pojawia się ona…
Cisza...
Ile człowiek jest
wstanie uczynić aby ja zgłuszyć…
Ja wiele…
Aby nie krzyczała do mojego umysłu…
Tego wszystkiego co jest tak ciemne…
tak brudne…
tak smutne…
tak nieznaczące…
…
Wybrałam samotność dawno temu…
I wybieram dziś po raz kolejny ciszę…
Aby znów przyjrzeć się sobie…
Dostrzegam wiele…
ale wraz z ciszą przychodzi jeszcze coś…
ból..
…
pokazuje tak wiele…
…
Prawda
…
cena jaką ponoszę właśnie za nią,
jest tego warta…
Aby nie krzyczała do mojego umysłu…
Tego wszystkiego co jest tak ciemne…
tak brudne…
tak smutne…
tak nieznaczące…
…
Wybrałam samotność dawno temu…
I wybieram dziś po raz kolejny ciszę…
Aby znów przyjrzeć się sobie…
Dostrzegam wiele…
ale wraz z ciszą przychodzi jeszcze coś…
ból..
…
pokazuje tak wiele…
…
Prawda
…
cena jaką ponoszę właśnie za nią,
jest tego warta…
To my…
ludzie, którzy czują zbyt wiele…
ale mamy tez jedną niebezpieczną umiejętność…
w ułamku sekundy kiedy tylko zapragniemy…
kiedy to co czujemy nas przerośnie…
potrafimy wszystko odciąć…
stajemy się psychopatami bez uczuć i emocji…
stajemy się puści i niebezpieczni…
To my ludzie skazani na samotność,
my którzy wybraliśmy ból aby dotknąć
ochłapy prawdy o nas samych…
My ludzie zbyt wrażliwi i zbyt wyzuci z emocji….
ludzie, którzy czują zbyt wiele…
ale mamy tez jedną niebezpieczną umiejętność…
w ułamku sekundy kiedy tylko zapragniemy…
kiedy to co czujemy nas przerośnie…
potrafimy wszystko odciąć…
stajemy się psychopatami bez uczuć i emocji…
stajemy się puści i niebezpieczni…
To my ludzie skazani na samotność,
my którzy wybraliśmy ból aby dotknąć
ochłapy prawdy o nas samych…
My ludzie zbyt wrażliwi i zbyt wyzuci z emocji….
Subskrybuj:
Posty (Atom)