Wojna cichnie już
powoli…
chaos jakiś gdzieś już znikną…
moje wnętrze znów się jakoś zbiera w całość…
Lecz to kłamstwo, tak parszywe…
moje maski są związane jaką siłą…
podróż moja nie skończona…
wiem do czego ma prowadzić…
wiem co dostrzec mam naprawdę…
celem drogi i podróży jest odpowiedź nieustanna…
szukam ciągle i tak wściekle ukojenia i wytchnienia…
szukam tego w ludzkich oczach…
szukam wściekle w eskapadach…
lecz nie znane mi wytchnienie…
jak i spokój obcym bytem…
wciąż coś krwawi tak obficie…
wciąż uciekam w tę fantazje…
to o maskach, to o miejscach…
chyba pragnę poukładać,
własne miejsce, tak bolesne…
może szukam swego miejsca…
lub przyszłości tak niepewnej…
wciąż zadaje masę pytań
lecz odpowiedź tak odległa…
szepty ciągle krzyczą we mnie…
te obrazy wciąż wracają…
ten pasożyt wciąż mnie zjada…
krzyczy ciągle o tej zemście…
wciąż wytyka me słabości…
a mój umysł jest zbyt wątły…
tak brakuje mi rozsądku…
lub opinii bez emocji…
lecz mi obcym jest zwierzenie…
ja nie ufam bezpodstawnie…
lecz tak trudno jest mieć pewność…
nie możliwym to jest dla mnie…
znam tak dobrze te upadki…
umiem dobrze wyczuć człeka…
lecz za mało aby prawdę jakąś wyrzec…
aby fakty te przedstawić…
więc znów milczę w tej ciemności
by nie zrazić ludzi do mnie….
wciąż w mej głowie ta opinia się kołysze…
nikt by tego nie zrozumiał…
jak zrozumieć zło w tym świecie…
ono zawsze tak niezmienne…
…
Noc mnie wzywa swym cichym powiewem…
otula tak skrycie i niewymownie…
szepta w swym poukładanym roztargnieniu…
idę daj mi jeszcze tylko chwilę…
chwilę, na zabicie myśli………………………
chaos jakiś gdzieś już znikną…
moje wnętrze znów się jakoś zbiera w całość…
Lecz to kłamstwo, tak parszywe…
moje maski są związane jaką siłą…
podróż moja nie skończona…
wiem do czego ma prowadzić…
wiem co dostrzec mam naprawdę…
celem drogi i podróży jest odpowiedź nieustanna…
szukam ciągle i tak wściekle ukojenia i wytchnienia…
szukam tego w ludzkich oczach…
szukam wściekle w eskapadach…
lecz nie znane mi wytchnienie…
jak i spokój obcym bytem…
wciąż coś krwawi tak obficie…
wciąż uciekam w tę fantazje…
to o maskach, to o miejscach…
chyba pragnę poukładać,
własne miejsce, tak bolesne…
może szukam swego miejsca…
lub przyszłości tak niepewnej…
wciąż zadaje masę pytań
lecz odpowiedź tak odległa…
szepty ciągle krzyczą we mnie…
te obrazy wciąż wracają…
ten pasożyt wciąż mnie zjada…
krzyczy ciągle o tej zemście…
wciąż wytyka me słabości…
a mój umysł jest zbyt wątły…
tak brakuje mi rozsądku…
lub opinii bez emocji…
lecz mi obcym jest zwierzenie…
ja nie ufam bezpodstawnie…
lecz tak trudno jest mieć pewność…
nie możliwym to jest dla mnie…
znam tak dobrze te upadki…
umiem dobrze wyczuć człeka…
lecz za mało aby prawdę jakąś wyrzec…
aby fakty te przedstawić…
więc znów milczę w tej ciemności
by nie zrazić ludzi do mnie….
wciąż w mej głowie ta opinia się kołysze…
nikt by tego nie zrozumiał…
jak zrozumieć zło w tym świecie…
ono zawsze tak niezmienne…
…
Noc mnie wzywa swym cichym powiewem…
otula tak skrycie i niewymownie…
szepta w swym poukładanym roztargnieniu…
idę daj mi jeszcze tylko chwilę…
chwilę, na zabicie myśli………………………