Monologi....

 


Spadam…
w otchłań…
musze ją pojąć …
musze się ratować…
albo przyjąć prawdę..
ale ona jest nie do przyjęcia…
opcje te same…
mogę jeszcze jedno…
zakopać to w sobie…

Obrazy…
dźwięki…
zapach…
dotyk…
przeżywam to na nowo…
nie chcę tego…
a może to konieczne…
może ponowne zakopanie tego to błąd…
….

Potrzebuje pomocy…
potrzebuje prawdy…
potrzebuje słów by to nazwać…
potrzebuje ratunku…

brakuje mi moich konstruktów …
brakuje mi siły…
neutralności…
nienawiści…

Nienawiść nie wróci…
tak wybrałam, nie wrócę do tego…
konstrukty nie są dobre…
są chore i zagrażające …
muszę oprzeć się na czym innym…

las…
samochód…
piwnica…
strych…
dom…

kij…
kabel…
pasek…

cisza…
świst …
szum drzew…

ból…
gniew…
obojętność…
bezsilność…

nie znam metody…
może ten nowy On zna…
może to błąd …
może nie powinnam ufać…
bezsens…

…..

cisza nocnych latarni…
szelest piachu pod butami…
muzyka tętni w uszach…
jeśli jeszcze tam jesteś wzywam Cię z oddali…
jeśli coś mnie słyszy przybądź …
nie tu i teraz…
w swoim czasie…
ja jeszcze wytrzymam…
jak zawsze w ciszy…
osamotnieniu…
nie musisz wyciągać dłoni …
uchwycę się Twego spojrzenia …
Twojego dobra… jeśli je znajdę…
rozgrywa się we mnie tyle uczuć …
tak bardzo pragnę pomóc upadłym,
 że zapominam o sobie…
tak bardzo czuje ich ból…
nie mogę znieść ich cierpienia …
do tego stopnia że moje stało się błahe…
lecz dziś to moje cierpienie przelewa czarę goryczy…
wołam Cię w ciemności …
lecz wiem, że nikogo tam nie ma…
zawsze byłam sama …
tak wybrałam… tak musiałam wybrać…
aby ich wszystkich chronić…
dziś ciężko uwidaczniam siebie…
udaje że nie jest najgorzej…

parszywy kochanek… procenty…

może jeszcze Stwórca…
ratuj …
nie mam już siły …
trzyma mnie jedynie Twój Dar…
pomóż mi …
ehhhh
Ty nigdy nie pomagałeś…
może byłeś zbyt zajęty…
może to było mało istotne…
nie wiem…
nie umiem Cię już prosić o pomoc …
o ratunek…
ale w akcie desperacji i do Ciebie wołam…


ciemność zewsząd …
szukam guza …
i myśli mimowolne …
urwane filmy…
oderwana od rzeczywistości…
czy to mój wymiar szaleństwa ?

spójrz mi w oczy …
mów do mnie!
spokojnie lecz stanowczo…
„Zostań! Nie spadaj w otchłań! Skup się na mnie…
Zostań!”
















Daj mi szansę ...

 


Witaj mój drogi kochanku…
znów się spotykamy…
wszyscy już śpią…
obserwuje mój skarb i bije się z myślami …
nie możemy się widywać…
ale dziś inaczej nie mogłam…
musiałam się spotkać…
ze sobą …
a Ty, klasycznie jesteś mediatorem…

Nie wyczuwam w sobie znanych mi części…
masek…
bytów, które stworzyłam…
jestem ja i coś wewnątrz…
do czego nie mam dostępu…
i oczywiście Ty…
czuje wewnętrzne przynaglenie,
tak potężne …
służyć ma do przetrwania…
wyćwiczyłam się w tej sztuce…
niczym karaluch …
coś wewnątrz mnie woła…
nieustanne od lat…
zobojętniłam się na ten krzyk…
lecz czasem jest zbyt dojmujący…
zbyt przenikliwy…


koszmary…
wspomnienia…
i serce rozrywające umysł…
dziś tracę kontrolę…
zbliżam się do krawędzi…
co raz częściej i szybciej…

jeszcze tylko chwila…
daj mi jeszcze chwilę…
ten jeden ostatni raz …
daj mi szansę…
tym razem wygram…
tym razem tego nie spierdolę…
tym razem…