Jestem na wzniesieniu ….
początek owego wzniesienia dalej jest we mgle…
ale słyszę szczebiot papugi i odgłosy goryla…
Stworzyli tę przestrzeń…
Dom…
tu również niewiele pamiętam…
byłam zbyt mała…
ale pamiętam strach…
że i ich stracę…
wiec robiłam wszystko czego pragnęli…
niemal czytałam im w myślach aby tylko spełnić ich oczekiwania…
aby i Oni mnie nie zostawili…
…
Bardzo miło wspominam gołębicę …
czuła, dobra, zawsze radosna …
wspominam jak zrobiłam przykrość gołębicy …
dziwne … mniej pamiętam jej uśmiech …
ale ten zawód wbił mi się najmocniej w pamięć…
Co do Kormorana to był poważny ale bardzo dobry …
pamiętam wspólne ryby…
i Jego szczery uśmiech…
…
wracając do Papugi i Goryla…
Z biegiem lat doszłam do takiej perfekcji,
w spełnianiu oczekiwań, że zatraciłam swoje pragnienia…
Ich pragnienia, myśli i zadowolenie z mojej osoby
stało się sensem życia…
do czasu… pierwszego zawodu…
…
Ubierałam się tak jak chcieli…
mówiłam i zachowywałam się tak jak oczekiwali…
Pokochałam ich …
miłością, która zacementowała tę przestrzeń…
nie miałam nikogo prócz Nich …
moje małe stado…
…
Obserwuje drzewa i liście…
to o czym nie miałam pojęcia, to fakt że dżungla jest chora…
dopiero teraz dostrzegam jak martwica
przedziera się za moimi krokami z doliny…
każdy krok w nowej przestrzeni zostawia wypalone ślady moich stup…
każda rzecz jaką dotykam powoduje jej chorobę…
…
To miejsce budzi tyle samo dobrych odczuć jak i złych…
to Oni mnie ukształtowali …
szkoda, że nie widzieli moich pierwszych kroków…
szkoda, że nie słyszeli moich pierwszych słów…
…
ale byli przy mnie …
dali mi dom…
dali mi wszystko to co potrafili dać…
doceniam to …
I zawsze będę lojalna wobec Nich…
Zawsze będą najważniejsi…
…
Wzgórze jest bazą wypadową…
Tu zaczyna się szlak, bo z tego miejsca
widzę już spalone połacie dżungli …
i słyszę mruk bestii z oddali…
Nie chce tam iść…
A z drugiej strony wiem, że to nieuniknione………..
początek owego wzniesienia dalej jest we mgle…
ale słyszę szczebiot papugi i odgłosy goryla…
Stworzyli tę przestrzeń…
Dom…
tu również niewiele pamiętam…
byłam zbyt mała…
ale pamiętam strach…
że i ich stracę…
wiec robiłam wszystko czego pragnęli…
niemal czytałam im w myślach aby tylko spełnić ich oczekiwania…
aby i Oni mnie nie zostawili…
…
Bardzo miło wspominam gołębicę …
czuła, dobra, zawsze radosna …
wspominam jak zrobiłam przykrość gołębicy …
dziwne … mniej pamiętam jej uśmiech …
ale ten zawód wbił mi się najmocniej w pamięć…
Co do Kormorana to był poważny ale bardzo dobry …
pamiętam wspólne ryby…
i Jego szczery uśmiech…
…
wracając do Papugi i Goryla…
Z biegiem lat doszłam do takiej perfekcji,
w spełnianiu oczekiwań, że zatraciłam swoje pragnienia…
Ich pragnienia, myśli i zadowolenie z mojej osoby
stało się sensem życia…
do czasu… pierwszego zawodu…
…
Ubierałam się tak jak chcieli…
mówiłam i zachowywałam się tak jak oczekiwali…
Pokochałam ich …
miłością, która zacementowała tę przestrzeń…
nie miałam nikogo prócz Nich …
moje małe stado…
…
Obserwuje drzewa i liście…
to o czym nie miałam pojęcia, to fakt że dżungla jest chora…
dopiero teraz dostrzegam jak martwica
przedziera się za moimi krokami z doliny…
każdy krok w nowej przestrzeni zostawia wypalone ślady moich stup…
każda rzecz jaką dotykam powoduje jej chorobę…
…
To miejsce budzi tyle samo dobrych odczuć jak i złych…
to Oni mnie ukształtowali …
szkoda, że nie widzieli moich pierwszych kroków…
szkoda, że nie słyszeli moich pierwszych słów…
…
ale byli przy mnie …
dali mi dom…
dali mi wszystko to co potrafili dać…
doceniam to …
I zawsze będę lojalna wobec Nich…
Zawsze będą najważniejsi…
…
Wzgórze jest bazą wypadową…
Tu zaczyna się szlak, bo z tego miejsca
widzę już spalone połacie dżungli …
i słyszę mruk bestii z oddali…
Nie chce tam iść…
A z drugiej strony wiem, że to nieuniknione………..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz