Nie mogę iść dalej…
coś mnie tu trzyma…
na tej spalonej ziemi …
przyjże się starym obrazom …
…
nie mogę dostrzec siebie…
umykam sama sobie…
ale to miejsce jest puste …
w powietrzu unosi się ciężki zapach agresji…
samotności…
nienawiści …
żądzy krwi….
…
głos w głowie bestii, czarodzieja popychał mnie w mrok…
utknęłam w nim…
dlatego nie mogę się tu odnaleźć…
bo będąc tu zarazem byłam w ciemności…
…
dalej dżungla mną kierowała ale była martwa i wypaczona…
…
nie umiem zliczyć ile żyć odebrałam…
nie umiem zliczyć ilu ludzi pogrążyłam…
zdradziłam…
zniszczyłam…
znieważyłam…
ale pamiętam każdą twarz…
oczy Tych wszystkich istnień…
one dalej we mnie mieszkają…
…
znalazłam grotę w tej pustce…
…..
jestem…
mój wygląd mnie nie dziwi…
wyglądam jak nieudany eksperyment…
zniekształcone stworzenie …
wylizujące brudne, gnijące rany…
siedząc tak blisko samej siebie czuje tylko strach…
widzę rozpacz w spojrzeniu tego wynaturzenia…
próbuję ocenić jakim zwierzęciem byłam…
ptakiem? Ssakiem? Płazem?
nie dostrzegam w sobie żadnego gatunku…
nie da się do mnie podejść
bo każdy nieuważny ruch powoduje atak…
jak mogą żyć z takimi obrażeniami…
co jakiś czas narażając się na to, że bestia mnie wywęszy…
bo zawsze znajdowała mnie w moich kryjówkach podświadomości…
zawsze potwór potrafił mnie zranić…
niezależnie gdzie się schowałam…
…
Chyba nie doceniłam wagi tego miejsca…
tego czasu…
jak duży wpływ miał na mnie…
nie zadbałam o to stworzenie …
pozwoliłam mu stać się dzikim, agresywnym i ciągle umierającym…
…
byłam stworzeniem i czasem dalej nim jestem
który jest bezwzględny i okrutny …
nie dla zabawy i przyjemności…
tylko ze strachu …
….
słyszę śmiech Ludzkiego Szczenięcia …
już idę! Wiem gdzie jesteś……..
coś mnie tu trzyma…
na tej spalonej ziemi …
przyjże się starym obrazom …
…
nie mogę dostrzec siebie…
umykam sama sobie…
ale to miejsce jest puste …
w powietrzu unosi się ciężki zapach agresji…
samotności…
nienawiści …
żądzy krwi….
…
głos w głowie bestii, czarodzieja popychał mnie w mrok…
utknęłam w nim…
dlatego nie mogę się tu odnaleźć…
bo będąc tu zarazem byłam w ciemności…
…
dalej dżungla mną kierowała ale była martwa i wypaczona…
…
nie umiem zliczyć ile żyć odebrałam…
nie umiem zliczyć ilu ludzi pogrążyłam…
zdradziłam…
zniszczyłam…
znieważyłam…
ale pamiętam każdą twarz…
oczy Tych wszystkich istnień…
one dalej we mnie mieszkają…
…
znalazłam grotę w tej pustce…
…..
jestem…
mój wygląd mnie nie dziwi…
wyglądam jak nieudany eksperyment…
zniekształcone stworzenie …
wylizujące brudne, gnijące rany…
siedząc tak blisko samej siebie czuje tylko strach…
widzę rozpacz w spojrzeniu tego wynaturzenia…
próbuję ocenić jakim zwierzęciem byłam…
ptakiem? Ssakiem? Płazem?
nie dostrzegam w sobie żadnego gatunku…
nie da się do mnie podejść
bo każdy nieuważny ruch powoduje atak…
jak mogą żyć z takimi obrażeniami…
co jakiś czas narażając się na to, że bestia mnie wywęszy…
bo zawsze znajdowała mnie w moich kryjówkach podświadomości…
zawsze potwór potrafił mnie zranić…
niezależnie gdzie się schowałam…
…
Chyba nie doceniłam wagi tego miejsca…
tego czasu…
jak duży wpływ miał na mnie…
nie zadbałam o to stworzenie …
pozwoliłam mu stać się dzikim, agresywnym i ciągle umierającym…
…
byłam stworzeniem i czasem dalej nim jestem
który jest bezwzględny i okrutny …
nie dla zabawy i przyjemności…
tylko ze strachu …
….
słyszę śmiech Ludzkiego Szczenięcia …
już idę! Wiem gdzie jesteś……..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz